-dryyyyyyyńń!! - usłyszałam budzik. Ugh czemu nigdy nie mogę się wyspać?! Walnęłam ręką w urządzenie, które w momencie zamilkło i schowałam głowę pod poduszkę. Było mi tak ciepło i wygodnie. Najchętniej przeleniuchowałabym cały dzień.. Ale byłam głodna. Nie oszukujmy się, ja zawsze jestem głodna. Zwlekłam się z łóżka i podreptałam do kuchni. Wyjęłam kubek z szafki, po czym wlałam wodę do czajnika. Zrobiłam na szybko jakieś kanapki w międzyczasie parząc herbatkę. Gdy śniadanie zostało zjedzone uznałam, że czas się ubrać... Zabrałam jakieś ciuchy z szafy i poszłam do łazienki się ogarnąć. Jeszcze tylko szybko wejść na TT. Miałam dużo czasu. Moje intenrakcje umarły. Właściwie to nigdy nie żyły, ale mniejsza z tym. Zaczęłam przeglądać główną. Ludzie z tamtąd są tacy kochani... W treandach były jakieś chińskie znaczki. Zwykle to Polska wbija do światowych... Mój wzrok padł na zegarek.
- Ja pierdziele to już tak późno?! - krzyknęłam, wzięłam moje rzeczy i pobiegłam na austobus. Po drodze wpadł na mnie jakiś dureń
- Patrz gdzie leziesz! - Nie miałam najlepszego humoru i nie miałam ochoty być miła. Środek transportu mi zaraz ucieknie a ten idiota tylko mnie spowalnia. Co prawda był ładny i to nawet bardzo... Te jego blond włosy.. Co się ze mną dzieje?! Nie zastanawiać się nad tym dłużej poznałam do szkoły.
-Przepraszam, to było niechcący - Usłyszałam gdzieś za sobą ale mimo to
byłam wściekła na tego bałwana.. Jakby nie mógł patrzeć pod nogi. Wparowałam na lekcje w ostatniej chwili i zgadnijcie co zobaczyłam. Tego blondyna. Czemu to ja zawsze mam takiego pecha?? Siadłam obok Olivii i w tym momencie w klasie ukazał się nauczyciel. Przedstawił nam Niall'a Horan'a (bo tak się nazywał ten głupek) Potem była lekcja historii. Gość jest jakiś nienormalny, połowę materiału kazał przerobić samemu w domu. Potem matma, niemieck, WOS i chemia. Czyli ogółem wszystkie lekcje których nienawidzę. Następnie W-F, a na koniec plastyka (która byłaby spoko gdyby nie mój brak talentu). Kiedy zadzwonił dwonek na przerwę lekko się uśmiechnęłam i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Gdy pomyślałam o perspektywie weekendu od razu złość się ze mnie ulotniła. Spokój na 2 dni. Nie będę się musiała uśmiechać żeby wszyscy myśleli że jest ok, kiedy ja tak naprawdę najchętniej bym siadła i płakała. A może po prostu zakończyła moje bezsensowne życie? Nie byłoby już tych wszystkich męczarni. Tylko jedna osoba mnie przed tym powstrzymuje. Moja kochana przyjaciółka (chyba jedyna) - Olivia. Nie mogłabym jej tego zrobić. Liv by się załamała, a ja chcę dla niej jak najlepiej. Tak rozmyślając wróciłam do domu. Siadłam na kanapę i zaczęłam ryczeć. Spojrzałam na szufladę w której trzymałam żyletkę. Wiem że to głupie się ciąć ale pomaga. Przynajmniej na chwilę wywołuje ból fizyczny, znacznie przyjemnieszy od tego psychicznego. Podeszłam do szafki. Ostatnio postanowiłam z tym skończyć, ale nie mogłam się powstrzymać. Przestałam myśleć, przyciągnęłam ostrzami po ręce, zostawiając na niej kilka długich ran. Przyszedł ból, a zaraz po nim ulga. Co ja najlepszego zrobiłam? - wyjąkałam załamana. Ja wcale nie chciałam, obiecałam przyjaciółce... A teraz wszystko zaprzepaściłam. Jestem do niczego. Poszłam do łazienki gdzie przemyłam się z krwi która powoli po mnie ciekła. Zawiodłam się na sobie... Czemu się pocięłam?! Czasu nie cofnę. W simie gdybym mogła to już dawno spędziłabym jeszcze choć chwilę z Harry'm. Ja go kocham... Tak mocno... Sama nwm Dlaczego ale pomyślałam o Niallu. Co mnie dziś ugryzło? Pewnie uważa mnie za jakąś egoistyczną nie powiem co... Byłam zdecydowanie za ostra i zbyt niemiła. Takie wybuchy mi się czasem zdarzają, ale czemu właśnie dzisiaj? Zadaję tyle pytań, a nie mam odpowiedzi. Nigdy ich pewnie nie poznam... Zaraz, czy ktoś puka czy to ja jestem taka dziwna? Uznałam że dobrze to sprawdzić. W drzwiach zastałam Liv
- Hejooo! Nie przeszkadzam? - przywitała się uśmiechnięta jak zawsze przyjaciółka. Skąd ona bierze ten dobry humor?!
- Hej! Pewnie że nie - powiedziałam i spróbowałam się uśmiechnąć. Chyba wyszło to bardzo sztucznie, bo przyjaciółka spytała:
- Co się stało?
- Nic, wszystko ok - ledwo powstrzymałam łzy
- Widzę, że coś jest nie tak. - niespodziewanie złapała za moje poranione nadgarstki. - Znów to zrobiłaś... - słyszałam w jej głosie mieszankę uczuć. Jakby była zawiedziona, smutna, zatroskana i jednocześnie miałaby zrobić wszystko żeby mi pomóc.
- Tak... - Odparłam niepewnie. Po moim policzku splynęła łza. - Prze-Przepraszam
- W porządku już dobrze, nie płacz. Rozumiem że ci ciężko. Co się stało tym razem?
- No bo ja jestem do niczego... Nawrzeszczałam na Nialla w sumie bezsensownie, nawet nie umiem dotrzymać obietnicy danej sobie przeze mnie. I Harry...
- No już, już - pocieszalła mnie jak kochająca mama której niestety nie mam. - Nie jesteś do niczego. Jesteś wspaniałą dziewczyną. Nialler napeno nie będzie miał ci niczego za złe. Z resztą się uporamy R-A-Z-E-M. - Przytuliła mnie i od razu zrobiło mi się cieplej na duchu.
- Dziękuję... Za wszystko. - wymamrotałam i na mojej twarzy pojawiło się coś na kształt uśmiechu.
- Ależ nie ma za co
- Jest... Nawet nie wiesz ile dla mnie zrobiłaś - byłam jej naprawdę bardzo wdzięczna. To co usłyszała ode mnie było całkowicie szczere. Tylko jej mogłam powiedzieć absolutnie wszystko, gdybym tylko wwiedziała że za jakiś czas przestanę...
- Skoro tak uważasz... Oglądamy jakiś film??
- Ok, to ty coś wybierz a ja zrobie popcorn. - Mój humor znacznie się poprawił. Jak ona to zrobiła?
- Okiii - Powiedziała i w podskokach udała się do szuflady z płytami. Ja weszłam do kuchni i wstawiłam jedzenie, które miałam przygotować do mikrofali. Gdy było gotowe wyspałam je do miski. Wzięłam jeszcze szklanki i cole, po czym udałam się do Olivki która już majstrowała coś przy telewizorze. Wybrała jakąś komedie. Prześmiałśmy się praktycznie cały film. Ona jest naprawdę kochana. Kiedy leciały napisy końcowe do domu weszła moja ciocia. Wspominałam już że z nią mieszkam odkąd nie ma ze mną rodziców? Moja przyjaciółka musiała iść do domu, ponieważ się ściemniło. Byłam wykończona, potrzebowałam snu. Wzięłam prysznic. Kochałam to... Strumienie wody były zawsze takie uspokajające. Gdy niechętnie wylazłam z kabiny, Umyłam zęby i przebrałam się w moją sweetaśną pidżame z żyrafą, padłam na łóżko i w momencie odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Siedziałam pod drzewem. Był piękny słoneczny dzień. Ptaki ćwierkały. Obok mnie siedział Harry. To było jak scena z jakiegoś filmu. Tak mi go brakowało a teraz jest. Był bardzo zamyślony, sprawiał wrażenie jakby chciał mi coś powiedzieć, ale nie mógł, może nie chciał, nwm. Dziwne, bo zawsze byliśmy ze sobą szczerzy.. Przynajmniej tak mi się wydaje. A co jeśli ja z nim ale na odwrót już nie? Przytuliłam go.
- Przestań o mnie myśleć, już Cię nie kocham. - powiedział Styles, wyplątał się z moich objęć i poszedł przed siebie.
- Harry! Zaczekaj! Nie zostawiaj mnie! - krzyczałam na próżno zapłakana. Tego się po nim nie spodziewałam
Uff... To był tylko sen. 'Tylko sen, tylko sen' - powtarzałam w głowie.... Ale to było takie realistyczne... Ciągle słyszałam echo głosu Harry'ego.'Już Cię
nie kocham'... Te słowa były cholernie prawdziwe... Ale może miał jakiś powód ucieczki ode mnie? Sama się pogubiłam. Próbując pojąć o co w tym wszystkim chodzi, zasnęłam. Do rana nic mi się już nie przyśniło. Wstałam o 10:03, bo zaczęło mi burczeć w brzuchu. Jak chyba zresztą zawsze. Jakie chyba? Napewno. Wyszłam z pod kołdry i poszłam do łazienki. Włożyłam na siebie pierwsze lepsze ciuchy a włosy związałam w niechlujnego koczka. I wreszcie poszłam zjeść śniadanko! Z kuchni pachniało jajecznicą. Pewnie ciocia już wstała. Właśnie nakładała jedzenie na talerze. Zjadłam łapczywie swoją porcję. Wystarczy na chwilę. Najdziwniejsze w moim apetycie jest to że nie tyje. W sumie to to lubię, podczas gdy inne dziewczyny są za diecie ja się obżeram ile mi się podoba.
- Mogłabyś wynieść śmieci Nicole? - usłyszałam głos ciotki
- Ok, ok już idę - wzięłam worek na odpady i wyszłam przed dom. Staranowałam Nialla który akurat przechodził chodnikiem... No pięknie najpierw na niego wrzeszczę a potem robie to samo.
- O kurcze Przepraszam - wymamrotałam zawstydzona
- W porządku nic się nie stało. To ja przepraszam.. - spojrzałam na niego pytająco - No wiesz, za wczoraj - opowiedział na moje nieme pytanie
- Aa... To... Nic się nie stało, nie powinnam się była tak bezsensownie denerwować. Miałam zły dzień.
- Czyli nie jesteś zła? - momentalnie się rozpromienił.
- Nie no coś ty. Jest ok. Może wejdziesz do mnie??
- Jeśli to nie problem to chętnie
- Super, tylko wyrzucę te śmieci... - i podbiegłam do kosza. - Gotowe - uśmiechnęłam się przyjaźnie i zaprowadziłam blondyna do mieszkania.
- Ciociu to jest nasz nowy sąsiad ma na imię Niall
- Miło mi cię poznać. - odpowiedziała moja opiekunka i udała się do kuchni pod pretekstem sprzątania ale chyba chciała po prostu zostawić nas samych. Ona jest spoko.
- A tak wgl to jak masz na imię? - że ja mu tego nie powiedziałam. Jestem naprawdę jakimś przygłupem.
- Nicole.
- Opowiedz mi coś o sobie.
- Ale co?
- Kim byli twoi rodzice?
- Moja mama miała na imię Emma, zginęła w wypadku samochodowym. Ojciec miał na imię John i zniknął już dawno.. Czekaj pokażę ci zdjęcia. - Wyjęłam album i jakieś zdjęcie taty z kolegą. - Spójrz
- Yyy... Słuchaj ja muszę lecieć... Zapomniałem o czymś ważnym... - zrobił się dziwnie spięty i wybiegł z domu jak opażony.
____________________________
No i jestem z 1. Mam nadzieję że się podoba i że was nie zawiodłam. Pisałam ten rozdział cały dzień c:.
Jeśli chcesz być informowana/ny napisz tu lub w zakładce informowani swój login z TT
Przepraszam za błędy, pisałam w telefonie